Mozaika Przedszkolaka, czyli mazurek kajmakowy z bakaliami

Dawniej nie piekłam mazurków.

W moim rodzinnym domu ich nie było. Na Święta Wielkanocne moja Mama piekła sernik i makowiec. U Babci była dodatkowo babka drożdżowa z grubą warstwą błyszczącego, półprzejrzystego lukru, który przypominał topniejący lód. Cóż, każdy dom ma swoje tradycje. W moim nie obejmowały one mazurków.

Pierwszy mazurek zrobiłam kiedy moja starsza córka została przedszkolakiem. Wróciła któregoś dnia do domu i oświadczyła, że na Wielkanoc musi być mazurek, bo pani w przedszkolu tak mówiła. Muszę tu wspomnieć, że w tamtym czasie słowo ulubionej pani to była rzecz święta.

Początki były widowiskowe. M. rozsypywała bakalie szerokim gestem. Ozdobione mieliśmy nie tylko ciasto, ale wszystko dookoła. Pewnego razu usypała górkę na środku mazurka i uparła się, że tak ma zostać. Z czasem stała się w tym mniej spontaniczna. Zaczęła skrupulatnie układać różne wzory – króliczki, które nie wyglądały jak króliczki, bazie, których w mieszaninie bakalii nie było widać. Szalone mozaiki, które sprawiały jej radość.

Od tamtej pory robę mazurki co roku. Głównie po to, żeby M. mogła je dekorować. Najczęściej na zwykłym kruchym spodzie, choć te na cieście marcepanowym lub orzechowym też są wspaniałe. Z lukrem i marmoladą, z kajmakiem i powidłami, czasem z makiem, koniecznie z bakaliami. Im prostsze tym lepsze. Luksusowe wersje, na przykład z mascarpone i płatkami róż, to już jednak nie to samo. Mazurek staje się wyrafinowany, jakiś taki nie do poznania, jakby nie był sobą. Jakby się nie mógł zdecydować – tartą jestem, czy mazurkiem?;) A ma być przecież zdecydowany, przaśny i słodki jak ulepek. Taka jego natura.

Ach, no i jeszcze dwa słowa o kajmaku. Otóż kajmak kupuję gotowy. Jest to jedna z niewielu rzeczy, które wolę kupić, niż zrobić samodzielnie. Gotowanie śmietanki z cukrem lub puszki mleka przez trzy godziny zupełnie mnie nie kręci. Co jest odrobinę dziwne, bo zwykle lubię takie wyzwania. Pewnie dlatego, że nie widzę różnicy pomiędzy masą z puszki, a domową. Oczywiście sprawdzam skład i wybieram ten najkrótszy, w którym jest tylko mleko i cukier. Nic więcej.

Porcja na dużą blaszkę lub 2 mniejsze blaty ciasta

500 g mąki

220 g masła lub margaryny

2 żółtka

5 łyżek zimnej wody

1 płaska łyżeczka soli

1 łyżeczka drobnego cukru

 

1 puszka kajmaku

2 łyżki powideł śliwkowych

garść ulubionych bakalii

 

 

 

  1. Z podanych składników zagnieć gładkie ciasto. Możesz to zrobić ręcznie lub użyć miksera planetarnego ( płaska końcówka do ucierania). Pamiętaj, że masło powinno być zimne i pokrojone w kostkę lub posiekane.
  2. Z ciasta uformuj kulkę, owiń folią spożywczą i włóż do lodówki na 1 godzinę.
  3. Wyjmij ciasto z lodówki. Rozwałkuj na grubość ok. 5 mm, pomiędzy dwoma arkuszami papieru. Przenieś do formy razem z dolnym arkuszem, po czym przytnij brzegi ciasta do rozmiarów blaszki.
  4. Z odciętych resztek  uformuj wałeczki i wylep nimi brzegi ciasta.
  5. Ciasto wstaw do piekarnika i piecz w temperaturze 180 stopni przez 30 minut. Wierzch powinien ładnie się zrumienić.
  6. Wystudzony spód posmaruj powidłami lub ulubionym dżemem, następnie masą kajmakową. Jeśli masa jest zbyt gęsta, trzeba ją trochę podgrzać. Najlepiej wkładając puszkę do gorącej wody na kilka minut. I ułóż bakalie tak jak Cię poniesie.

Gotowe!

 

 

 



Możliwość komentowania została wyłączona.