Podsumowanie stycznia i puszyste drożdżówki z czekoladą

Kończy się styczeń. Chciałoby się powiedzieć – na szczęście. To był miesiąc triumfalnego pochodu wirusów przez nasz dom. Chorowaliśmy na zmianę i jednocześnie. Kończyła się jedna infekcja i zaczynała kolejna. Pomyślałam, że zrobię małe podsumowanie. Gdzie bywałam? Co robiłam? Polecam, nie polecam.

A zatem, w rankingu miejsc, w których bywałam najczęściej zdecydowanie wygrywa… przychodnia zdrowia. Z panią doktor z naszej przychodni (pediatrą) chyba się zakoleguję. Wyłączając męża i dzieci była osobą, którą widywałam w styczniu najczęściej.

Na drugim miejscu, zaraz za przychodnią, plasuje się Biedronka. Tak się składa, że akurat do niej mam najbliżej. Szczerze polecam osobom, które z powodu chorujących dzieci  mają 30 minut wychodnego dziennie i  w tym czasie, muszą jeszcze zrobić zakupy. Sprawdza się rewelacyjnie. Przy odrobinie szczęścia można nawet z kimś pogadać. Ostatnio  pewien starszy pan, widząc że biorę z lodówki drożdże, zapytał – Na ciasto? Czy pędzi pani? Roześmialiśmy się. Nagle pan spoważniał, powiódł wzrokiem po półkach pełnych towaru i dodał – Pani spojrzy na te ceny! Ciężkie czasy idą. Może warto się nauczyć?

Póki co piekę.

Otulam dom  kojącym zapachem drożdżowego ciasta i po cichu liczę, że luty będzie dla nas łaskawszy.  Dziś drożdżówki z czekoladą. Puszyste i delikatne.  Najlepsze jeszcze ciepłe – jak to drożdżówki.