Kotleciki rybne, czyli obiad idealny

Starsza córka widząc mnie z makijażem na twarzy ( co nie zdarza się często ostatnio) wydaje z siebie pełen zaskoczenia okrzyk – Ale mnie przestraszyłaś!
Patrzę w lustro, bo a nóż jakoś krzywo się pomalowałam, rozmazałam się nieopatrznie wychodząc z łazienki o framugę drzwi lub no nie wiem, klamkę. Pytam niepewnie – Źle wyglądam?
– Nieee, wyglądasz pięknie! – mówi z entuzjazmem. – Po prostu Cię nie poznałam.
***
– Wiesz, są takie dni kiedy nic się nie udaje. Kiedy wszystko idzie jak po grudzie.
– Wiem wiem – zaskakuje mnie moje starsze dziecko. – Nazywają się chyba bad hair day.
***
– Kochanie, co żuje Twoja siostra?
– No waśnie się zastanawiałam, gdzie jest moja gumka do mazania.
***
Stacja benzynowa. Przystanek w podróży. Kawa w papierowych kubkach i paczka delicji, które znikają błyskawicznie.
– Ale wiesz, że nie możesz zjeść tej paczki do końca, bo będzie ci niedobrze? – pytam starszą córkę.
Przygląda się uważnie opakowaniu ciastek – Trudno powiedzieć, gdzie tu jest koniec.
***
Stoję przy stosie wypranych rzeczy. Zwijam skarpety w kulki. Młodsze (2lata i 4 miesiące) dziecko przygląda się i oklaskuje każdą złożoną przeze mnie parę.
– Blawo mammo, blawo!
***
O tym, że „nie” jest odpowiedzią na każde pytanie.
– Kochasz mamę ?
– Nie.
– Kochasz tatę?
– Nie.
– A kotka kochasz?
– Nie.
Jak masz na imię?
– Nie.
***
– Co byś chciała na obiad?
– Jipi.
***
Jipi to oczywiście ryba. A konkretnie kotleciki rybne. Takie co to się kojarzą z babcinym obiadkiem i trochę ze szkolną stołówką. Złociste na zewnątrz, mięciutkie i delikatne w środku. U mnie raczej bez panierki, ale spotyka się różne. Koniecznie z jakąś zieloną świeżyzną w środku – koperkiem, natką pietruszki lub odrobiną szczypiorku. To takie danie, które lubią i dzieci i dorośli. Niewiele przy nim pracy, dużo satysfakcji. Dla mnie kwintesencja domowego obiadku. Bycia po szkole, po pracy, po zajęciach, po obowiązkach:) Bycia w tej chwili oddechu, kiedy się wreszcie po całym dniu dopada do domu. Sycący, ciepły posiłek. Obiad idealny.

Kotleciki rybne
500 g dorsza
1 biała bułeczka
1 jajko
1 mała cebulka lub 1/2 dużej
garść posiekanej natki pietruszki/ koperku/ szczypiorku
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki pieprzu
olej do smażenia
mleko do namoczenia bułki ok 1/2 szklanki
Sposób przygotowania:
- Rybę należy oczyścić z ości i zmielić w maszynce do mięsa lub drobno posiekać (otrzymamy wówczas kotlety siekane, które również są pyszne, no ale wiadomo mielone lepsze;)
- Bułeczkę rozrywamy na kawałeczki i moczymy w mleku. Cebulę drobno kroimy, delikatnie podsmażamy na łyżce oleju i wrzucamy do ryby. Dodajemy jajko, odciśniętą bułkę, posiekaną zieleninę, sól i pieprz. Wszystko dokładnie mieszamy.
- Formujemy niewielkie kotleciki i smażymy je na dobrze rozgrzanej patelni po ok 3 minuty z każdej strony, aż będą złote.
Polecam też inne przepisy na blogu. Co powiecie na super pyszne kluski dyniowe z kurkami (klik)? A może rozgrzewająca zupa cebulowa? (klik) I przypominam, że Zeszyt z Przepisami czeka na Was też na instagramie (klik)
Jakoś nigdy nie mieliłam ryby, u mnie rybka zawsze w całości, a to się okazuje niebo w gębie i jeszcze bardziej ekonomicznie😉 dużo mi tych kotlecików wyszło. Pycha! Dziękuję za pomysł!
Nie ma za co;) Bardzo się cieszę, że smakowały!