Kwiaty cukinii. Życie intymne

Pod ostatnim przepisem na faszerowane kwiaty cukinii na moich kanałach społecznościowych pojawiło się kilka interesujących komentarzy. Otóż, kilka osób napisało, że nie zbiera kwiatów cukinii, bo czeka na owoce. Gdzieś w najdalszych odmętach pamięci zakołatało mi zdanie, które i do mnie kierowano w dzieciństwie – Jak zerwiesz kwiat, to nie będzie cukinii.

Czy jest ono prawdziwe?

Chodźcie, przyjrzymy się życiu intymnemu na grządce cukinii.

Otóż wśród kwiatów cukinii są osobniki męskie i żeńskie. Żeby je rozróżnić wystarczy spojrzeć na taki kwiat z boku – kwiaty cukinii męskie rosną na łodydze, a żeńskie na zalążni, która wygląda jak mała cukinia. Innym sposobem na ustalenie płci kwiatu jest zerknięcie do kielicha – kwiaty cukinii żeńskie mają w głębi kilka drobnych pręcików, każdy zakończony taką maleńką kuleczką. Zerknijcie proszę na filmik poniżej, widać tam i zalążnię i pręciki.

Kwiaty cukinii męskie mają we wnętrzu kielicha tylko jeden, za to solidny i oblepiony pyłkiem pręcik. Jak na zdjęciach poniżej.

Dlaczego to takie ważne żeby rozróżniać płeć kwiatów cukinii?

Otóż jak to w naturze bywa najczęściej (choć nie zawsze), osobniki rodzaju męskiego nie wydają na świat potomstwa. Czyli pan kwiatek cukiniowy nie owocuje. Pan kwiatek jest oczywiście potrzebny do zapylania, ale kiedy kwiaty żeńskie dokoła mają już zawiązki cukinii, to brutalna prawda jest taka, że pan kwiatek przestaje być potrzebny. Jest to wiedza o tyle istotna, że warto go zerwać zanim przekwitnie i smutnie zeschnie na grządce tęskniąc do Waszego talerza. Poza tym osobniki męskie są w dziedzinie zapylania bardzo wydajne. Kilka niepozornych kwiatków wystarczy do zapylenia całej grządki. No i odradzają się jak szalone. Zerwiesz taki, a następnego dnia są już nowe.

Czy każdy żeński kwiat zaowocuje wielką cukinią, którą będzie można przerobić na leczo?

Otóż nie. Kolejna bardzo ważna rzecz z życia grządki. Relacje damsko-męskie są, jak wiadomo, sprawą bardzo delikatną i wiele czynników musi zagrać, żeby romans zakończył się owocem. Zwłaszcza kiedy się romansuje przez pośredników – w tym wypadku pszczoły i trzmiele. Okazuje się, że całej sprawie może zaszkodzić rzecz tak banalna jak choćby deszczowy poranek. Kwiaty żeńskie otwierają się (są gotowe do zapylenia) tylko na kilka godzin rankiem. I jakby to nie było przytłaczające – to jest ich jedyna szansa. Później kwiat się zamyka i cukinii już z niego nie będzie. Jeżeli widzicie, że zalążnia kwiatu się nie rozrasta, a kwiat zaczyna przekwitać, warto zabrać go do domu, dopieścić ziołami, serem, oliwą i miodem. I zapiec na przykład. Tak jak w przepisie poniżej.

Na koniec Moi Drodzy Czytelnicy napiszę jeszcze, że wpis ten popełniłam na podstawie researchu internetowego, rozmów z właścicielem dużej uprawy cukinii, od którego tęże regularnie kupuję i własnych skromnych doświadczeń zdobytych na jednej cukiniowej grządce w czasach wczesnej młodości. I bardzo liczę, że ten wpis okaże się dla Was pomocny.

Zapiekane kwiaty cukinii z miodem. Faszerowane ricottą i bazylią

10 kwiatów cukinii
150 g ricotty
1/2 pęczka bazylii
1 łyżka ulubionego miodu
oliwa z oliwek
sól i pieprz do smaku

Kwiaty cukinii opłukujemy i usuwamy preciki z wnętrza kielichów.

Ricottę mieszamy z poszatkowaną bazylią i doprawiamy do smaku.

Każdy kwiat faszerujemy sporą łyżeczką ricotty.

Kwiaty układamy w naczyniu żaroodpornym (w przypadku kwiatów żeńskich mamy bonus w postaci małego owocu, który też świetnie nadaje się do upieczenia), skrapiamy oliwą i zapiekamy w 190 st. C. przez 20 minut.

Przed podaniem polewamy kwiaty cieniutką stróżką miodu.

Polecam też przepis na lekkie papardelle ze szparagami (klik) i delikatne, wilgotne ciasto z borówkami (klik) na deser.

Pamiętajcie też, że Zeszyt z przepisami czeka na Was na instagramie (klik)



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *