Pochwała upraw doniczkowych i pesto z orzechami włoskimi

Dawno temu w jakimś studenckim mieszkaniu mieliśmy krzaczek bazylii.
Stał sobie na lodówce w zgrzebnej plastikowej doniczce. A mój wtedy – jeszcze – nie – mąż, który od zawsze miał rękę do roślin, bardzo dbał o ten krzaczek, podlewał, wymieniał spodeczek, obrywał pożółkłe listki. Niestety wszyscy inni współlokatorzy, nie wyłączając mnie, o krzaczku regularnie zapominali. I kiedy mój chłopak wyjeżdżał na kilka dni, od razu odbijało się to na biednym zielu. Biję się w pierś, bo pamiętam jak dziś, że o wodzie dla bazylii przypominałam sobie, kiedy ta przejawiała już pierwsze symptomy przesuszenia i smętnie opadała na lodówkę.
No i któregoś dnia mój ukochany wziął ten nieszczęsny krzaczek i powiedział – Słuchajcie, to jest Marta. I jak każdy potrzebuje wody żeby żyć.
Potem przykleił na doniczce karteczkę – „Water me please. Martha”.
I powiem Wam, że spersonifikowanie niepozornej zieleninki zadziałało. Nie tylko na mnie. Nagle wszyscy zaczęli ochoczo Martę podlewać. Po jakimś czasie pojawiła się nawet karteczka, na której widniało – „That’s enough. Martha”.
Tak mi się przypomniało, kiedy zrywałam listki bazylii na pesto;) Dzisiaj mam całkiem pokaźną uprawę doniczkową i właściwie już nie pamiętam jak to jest, kiedy zioła na parapecie nie przesłaniają widoku za oknem. No i regularnie je podlewam. Człowiek jednak dojrzewa do pewnych rzeczy.
A poza tym mam świadomość, że jak się nie podleje bazylii, to nie będzie domowego pesto.


Pesto z orzechami włoskimi
Przepis mocno na oko i naprędce. Idealny na szybki obiad.
Porcja dla dwóch osób.
Składniki:
2 – 3 solidne garści bazylii
ok 60 g parmezanu
1 garść (ok 60 g) orzechów włoskich
80 ml ( ok 1/3 szklanki) oliwy z oliwek
1 mały ząbek czosnku
1 łyżeczka soku z cytryny
szczypta soli i pieprzu
2 porcje wybranego makaronu – w zależności od apetytu
1 dorodny pomidor
Orzechy prażymy na suchej patelni, aż zaczną intensywnie pachnieć. Liście bazylii myjemy i osuszamy. Ser można połamać na kawałeczki lub zetrzeć na tarce.
Wszystkie składniki blendujemy lub ucieramy w moździerzu na pastę (zwykle ucieram krótko i dość pobieżnie, bo lubię kiedy pesto ma trochę grubszą, ziarnistą teksturę).
Pomidora sparzamy, obieramy ze skórki i kroimy w ósemki albo jak nam się podoba.
Makaron gotujemy wg. instrukcji na opakowaniu lub wedle własnych upodobań. Zdejmujemy z ognia, odcedzamy zostawiając na dnie odrobinę (dosłownie 2 łyżki) wody. Woda z gotowania makaronu ma w sobie skrobię, która fantastycznie zagęszcza sos.
Odcedzony makaron dokładnie mieszamy z pesto i podajemy z pomidorami.
Gotowe!
W Zeszycie z Przepisami znajdziesz też inne przepisy na pasty. Polecam Prażony makaron w śmietanowym sosie z kaparami (klik), lekkie pappardelle ze szparagami (klik) albo gnochi z dynią i gorgonzolą (klik). I przypominam, że moje przepisy czekają również na instagramie (klik) Serdecznie zapraszam!
Dodaj komentarz